... patyki po swojemu układać zaczęła...





Baba to zawsze baba

Nie dosc, ze po swojemu ulozy to jeszcze ile sie naklekocze przy tym

Bociany to i tak mają dobrze - muszą tylko klekotania słuchać...
U gatunku ludzkiego wydawane przez "lepszą połowę" dźwięki nie zawsze są aż tak miłe dla ucha...

Ten pęd do układania patyków po swojemu to pewnie jakaś wspólna dla obu tych gatunków cecha.

Samica, to samica, obojętne, czy homo (?) sapiens, mysz, ptica, czy żaba - swoje musi wyjazgotać
Całe szczęście, już prawie całkiem głuchy jestem.

Ho ho, ale się tu działo pod moja nieobecność Teraz o Kajtku, w sumie chłop, to baba mu potrzebna, ta co przylatuje do niego patyki przekładać, to dziwna jakaś, jak Kajtek sexu chce, to ona z gniazda na łąkę wtedy leci, chyba ją głowa boli. Ale dzisiaj już jej nie przeganiał. Tak sobie siedzą w tej chwili.

Tam zaraz głowa ją boli...
Odlatuje żeby koleżanki nie pomyślały, że jest taka pierwsza lepsza i na pierwszej randce się oddaje

Taaaa, jeszcze na dystans...
Później też.

Na razie chyba koniec Kajtowych przygód na wiosnę. W sumie to się już wczoraj dotarły i Kajtkową głowa boleć przestała. Kajtek normalnie zostawia ją w chałupie z całym dobytkiem samą i sobie leci nad rzekę na ryby. Wraca kiedy chce.

No to umie się życiowo ustawić.

Nareszcie temat wrócił na właściwe tory .
Nawet nie wiesz jak zazdroszczę Tobie dzikiego zwierza w "obejściu"..
Czekam na wszelkie informacje

No cóż mam powiedzieć, wszystkich Was nie dam rady zaprosić do siebie, ale może przez te zdjęcia przybliżę moje strony. W sumie tu nic nie ma i jest z dala od wszelkiej cywilizacji prawie. Zrobili nam tu krainę objętą programem "Natura 2000"
ED. Tego ptaka to sam sobie sprowadziłem na swoje podwórko, bodajże w 2009, lub 10 roku. Kosztowało mnie to 200zł i trochę wódki, ale nic nie żałuję niech sobie będzie.

my tam mamy małe namioty jakieś 300 hektarów styknie ;P

To może jakiś Piknik u Jurka tego lata

No nie ma sprawy, tylko trzeba parę osób oddelegować. Bo jakoś nie mam organizacyjnego zacięcia.

Ty, to jest pomysł... robimy zajazd

Kajtek jako pionowzlot.

Na razie nieciekawe czasy nastały, pogoda kiepska, boćki mało siedzą na gnieździe, wolą spacery po łące. Zrobi się ciepło to porobię więcej zdjęć.

Minęło dwa tygodnie, w tym czasie boćki miały kilka potyczek z innymi, ale jakoś dały radę. W sumie to jest połowa kwietnia i jeszcze nie wszystkie boćki powróciły do gniazd, kilka brakuje. Jak nie złożą jaj do końca kwietnia to nic z lęgów nie będzie. Pewnie za sprawą masowego ich tępienia w Libanie. Kajtek miał szczęście, albo przez Liban nie leci. Od kilku dni już Kajtkowa nie odlatuje z gniazda, na pewno są jajka. Wcześniej to latały razem, a Kajtek patyki znosił, teraz przylatuje co jakiś czas i zmienia partnerkę.

Ponad miesiąc siedziała Kajtkowa na jajach, wczoraj nastąpiła jakaś zmiana. Coś tam razem oglądają z zaciekawieniem. Tak śmie twierdzić że małe boćki chyba. Aby je było widać, trzeba poczekać jeszcze kilka tygodni.

zazdraszczam ..chyba już to pisałem..

Jurku oglądam ta relację z wielką przyjemnoscią. Fantastyczne zdjęcia i głos narratora Juz sie nie mogę doczekac zdjęć małych boćków

No chyba już powinny się wykluć. Przynajmniej byłby już chyba czas.

Kto wie o co tu chodzi?

Liczymy wróble?

Liczymy jaja lub sprawdzamy które pęka

Rytuał ten powtarzany jest co dnia. Zdjęcia robione są chronologicznie. Będzie zaprzestany jak małe bociany podrosną na tyle, aby im słońce nie zaszkodziło. Chodzi o to, że bocianica odwraca się tyłem do słońca, czasami bardziej lub mniej rozkłada skrzydła, robiąc stosowny cień.

Jurek. ile małych zdarzało się w poprzednich latach?

Różnie to było, najwięcej cztery, najmniej dwa i chyba trzy razy po trzy młode. Kajtka mam od 2009 roku, ale wtedy nie było młodych, teraz będą mieś szósty raz młode. Kopter Darka by się przydał, to by było wiadomo co tam jest, a tak to trzeba czekać, do połowy czerwca.

Załóż kamerę na tyczkę.

ED: Andrzeja Tola już chyba jest gotowa do noszenia kamery.

A w następnym roku to już poprosimy kamerkę w samym gnieździe i obraz online dostępny przez WWW.
W jesieni pomontować instalację a wczesna wiosną tylko kamerkę przykręcić i podłączyć do jakiegoś prąda.
Kamery po WiFi są już dość przystępne.
To by dopiero atrakcja była.

Dziś dzień bociana białego, to postanowiłem uwiecznić wszystkie, no prawie wszystkie wiejskie boćki na zdjęciu. W sumie jest siedem gniazd bocianich. To po kolei od początku, bo wieś zaczyna i kończy się gniazdem bociana.
Pod Nr 1 mamy takie gniazdo. Wygląda że w tu są małe bociany.

Następnie taki sobie bocian na słupie, może Kajtek bo to 200m od jego domu, widać trochę gałęzi może próbuje zrobić w wolnej chwili nową chatę.
ED.
To nie Kajtek, może będzie ósme gniazdo, jak bocian będzie dość cierpliwy i tych patyków naznosi odpowiednią ilość.

Następne gniazdo tu widać małego boćka już wyraźnie, ta para przyleciała ze dwa tygodnie przed Kajtkiem.

Następne gniazdo, chyba coś jest.

I następne, tu się nie poszczęściło niestety. Jest tylko jeden bocian drugi był ale późno przybył, potem odleciał a gniazdo porosło trawą.
Za chwilę część dalsza, bo więcej zdjęć się nie da zamieścić.

Dalsze wiejskie boćki. Tym też nie dopisało szczęście, chyba że coś się jeszcze wylęgnie.

I ostatnie gniazdo. Tu widać małego bocianka.

A na koniec Kajtek z rodziną.

Jak widać wszystkie boćki emigrowały na słupy elektryczne, trzy pary są na nieczynnych słupach specjalnie postawionych pod gniazdo. Niedawno była akcja bocian i zostały postawione nowe platformy pod gniazda. Natomiast te stare gniazda, gdzie było dużo gałęzi zostały zrzucone. Boćki od nowa noszą na nie materiał budowlany, czyli popularne patyki.

Małe Kajtkowe podrosło, już zaczyna wyglądać z gniazda. Nawet próbuje machać skrzydłami. Jutro zrobię fotki nowego gniazda, które powstaje prawie po sąsiedzku. Kajtek będzie miał konkurenta w zdobywaniu pokarmu w przyszłym roku. Chyba że go przegoni, co jest bardzo możliwe. Ten rok dla boćków nie jest dobry. W dwóch gniazdach jest po dwa małe, w dwóch nie ma wcale piskląt, a w trzech jest po jednym.

ED. Kilka zdjęć Kajtków.
Pamiętacie dwa tygodnie temu wstawiałem zdjęcie z rozpoczęcia budowy nowego gniazda. Tak jest w tej chwili.

Jurku, może w przyszłym roku kamerka live :

Dziś tak z rana około ósmej godziny zrobiło się zamieszane, Kajtek szybko powrócił na gniazdo, małe schowało się gdzieś głęboko.
Na niebie pokazał się jakiś bocian, trochę wypierzony, ale bardzo ładnie krążył i łapał termikę.
Jakieś dwa dni temu widziałem bociana czarnego, jest dość rzadko spotykany. Musi gdzieś mieć gniazdo w pobliżu, spróbuję mu zrobić zdjęcie, jak trochę czasu znajdę, bo wiem gdzie żeruje.

Raz widziałem bociana czarnego ale to było ze 20-25 lat temu i myślałem że ich już u nas nie ma.
Bodaj w Pieninach jak wędrowałem po nich to stał w potoku i coś łapał. Bardzo płochliwy o wiele bardziej niż normalny bocian.

Bociana czarnego widzę co roku, na pewno jest w okolicy kilka gniazd, ale są trudno dostępne i nie wiadomo gdzie. Bo taka natura jest tego bociana. Spróbuję może uda mi się zrobić zdjęcia. W sumie jest on trochę mniejszy niż bocian biały, ale całkiem z sylwetki do niego podobny.

ED. Kajtkowe małe takie duże już jest.
No i prawie latamy.

Dziś nie o Kajtku. Pod wieczór mała jaskółka pierwszy raz z gniazdka wyleciała, posiedziała na drucie od prądu i próbowała latać, a że nie mogła za bardzo to na psa sfrunęła. Dobrze że nie na kota i że to widziałem, bo było by po niej. Została odtransportowana do gniazda, ale nie chciała tam siedzieć i znowu latała. Co chwila podlatywały dorosłe i ją karmiły. Zdjęć z tego nie dało rady zrobić, zbyt szybko to się odbywało.

Musisz kotu wytłumaczyć niestosowność zjadania jaskółek

Była domowniczka, kosówna, podkradała kotu z miski; oczywiście wnerwiało go to, ale wiedział, że rodzina i tolerował
Trafiła do nas od znajomych - gniazdo było na krzaku tuji, suka ptaków bardzo nie lubiła, któregoś razu skoczyła wyżej niż zazwyczaj, przygięła krzak, gniazdo spadło... z trojga piskląt ocalało jedno, trochę kalekie. Była u nas ponad rok. Pisałem o tym.
Następne kosiątko pojawiło się za sprawą Pawła - wyfrunęło z gniazda mimo braków w upierzeniu, wpadło do korytarza; w sumie wylądowało u mnie i były już dwa. Nasza panna doznała przypływu uczuć macierzyńskich, wykarmiła, zadbała. Tego malca nie przyzwyczajaliśmy do ludzi, żadnego siadania na palec, jedzenia z ręki, itp. Kiedy podrosło, wypierzyło się całkowicie i zaczęło dobrze latać zostawiliśmy otwarte okno. Myśleliśmy, że pofruną na wolność, ale skądże... Młode owszem, ale starsza za nic... Dwa dni siedziała na parapecie, młode na gałęzi orzecha trzy metry od okna, japę darło dopominając się karmienia, musiało przychodzić na parapet. Po dwóch dniach przemogła strach (agorafobia u ptaka?) i wyfrunęła. Młode bezczelnie wykorzystywało dobre serce karmicielki zanim ta znalazła sobie partnera i założyła rodzinę; często odwiedzała nasz ogródek w poszukiwaniu dżdżownic...

Młody Kajtek coś się opiernicza trochę w tym gnieździe, inne boćki młode już próbowały pierwszych lotów. Tak teraz wygląda.
Oczywiście trenuje jakieś wygibasy i podskoki w powietrzu, nawet tak z metr nad swoją chałupę. Chyba niedługo się odważy polecieć.

Kazdy ma bociana - mam i ja!
Nie wiem gdzie mieszka ale przylatuje czasem - glownie wieczorowa pora "na ryby" czy co on tam je.
Zasiada w szuwarach i potrafi sie nie ruszyc przez pol godziny a pozniej nagle sru dzioba w wode.
Wyglada super jak sobie szybuje tuz nad woda - niezla doskonalosc skrzydla
Niestety nie mam jak sie dostac blizej wiec zdjecie nie dosc ze z telefona to jeszcze ze sporej odleglosci :/