Ja bardzo sobie przepraszam, ale co takiego w moim Krakowie jest "tfu"? Jakoś tu ponad 50 lat żyję skutecznie /mimo permanentnego smogu/ , to i owo tutaj zrobiłem i jakoś nigdy nie widziałem takiego wielkiego "tfu", choć takie małe widać codziennie, ale czy tylko tutaj? Proszę uprzejmie o doprecyzowanie myśli.

Wysłane z mojego moto e5 plus przy użyciu Tapatalka

No jasne proste

Hubert , Borewicz przy Tobie to pipa

Borewicz...

No właśnie w związku z tym opisem algorytmu tak się dłuższy już czas zastanawiam, czy Hubert pracuje tam gdzie mówił (jeśli w ogóle komuś mówił ) czy to tylko dobrze zrobiona legenda-przykrywka

Ja też, choć parę lat mniej. Niestety mam praktyczne porównania z innymi miastami i wiadomo każde ma swoje małe tfu, ale Kraków moim zdaniem rządzi. W różnych płaszczyznach i najróżniejszymi durnymi zmianami. Tu można by całą wielką listę zrobić, ale po co.
Zasadniczo nie polecam. Tak, to smutne.

Za samą ulicę Czystą należy się bardzo duże TFU!
A podobno innych kwiatków jest sporo, trochę Hubert mi opowiadał...

cytat:

..."Choć Kraków nawet nie zbliżył się do Warszawy w kwestii wysepek-separatorów, którymi – wybaczcie wyrażenie – zarzygano ulicę Koszykową w ścisłym centrum miasta..." koniec cytatu

No, dobra. Nie będę "polemizał", do miasta raczej nie chadzam, siedzę sobie wraz z pandemią, na tych moich "perypetiach Krakowa" i żadnych "tfu" nie muszę oglądać, chociaż dzisiaj przeczytałem, że całkiem nowa kładka rowerowa jakaś taka krzywa... To pewnie też jedno z tych "tfu".

Wysłane z mojego moto e5 plus przy użyciu Tapatalka

U was już też rowerowa zaraza? W Poznaniu tęczowy rowerowy prezydent wszedzie robi ścieżki rowerowe i bus pasy. Nawet jak mieszkańcy otwarcie protestują i nie jest to mała garstka a tysiące ludzi i tak będzie jak Pan zaplanował...
To jest naprawdę jakaś choroba w naszym kraju. Na chodniki nie ma Na drogi nie ma ,dla rowerzystów jest. Zbudowali juz tyle scierzek rowerowych ze chyba Macierewicz wreszcie dostał orgazmu. Te jego niewidzialne statki po tych drogach płyną bo rowerzystów tam nie widać...

Ta rowerowa zaraza szerzy się chyba szybciej nawet, niż koronawirus.

W Dąbrowie też ścieżki rosną jak na drożdżach, za to naprawy dróg i odnawiania znaków poziomych jak na lekarstwo.

Gdziekolwiek by nie skręcać w poprzeczną ulicę trzeba się rozglądać aż kręgi szyjne trzeszczą, żeby nie wpakować się w pedalistę.

Jeżdżą sobie jak święte krowy - nawet gdy teleportuje się taki przez przejście dla pieszych, to nie raczy zwlec d..y z siodełka i przeprowadzić welocypedu; jazda po dwóch, trzech obok siebie gdzie popadnie - nic dziwnego; jazda wieczorami i w nocy bez jakiegokolwiek oświetlenia czy odblasku - też norma; przelatywanie przez przejścia dla pieszych na czerwonym świetle - nie dziw się gdy coś takiego widzisz; przestrzelenie krzyżówki po przekątnej - żadna rzadkość; jazda "pod prąd" ulicą jednokierunkową - kto takiemu zabroni...

Egzekwowanie przestrzegania przepisów skupia się wyłącznie na kierowcach blaszanek, bo to przecież najprościej jest ustawić się z suszarką na zakręcie za krzakami, niż uganiać się za jakimś pedalistą, który raczej bez problemu dałby radę zwiać w osiedle między bloki, gdyby jakiś mundurowy chciał jakimś cudem przytemperować zapędy niesfornego cyklisty.

Kolejną dąbrowską zakałą są wszechobecne auta z "L" na dachu, bo ileś tam lat temu jakiś "mundry" wymyślił uszczęśliwić to miasto ośrodkiem egzaminacyjnym WORD-u.

Ja bardzo dużo jeżdżę na rowerze i nie nawidzę ścieżek rowerowych. Bezpieczniej jest na ulicy i można normalnie jechać te ponad 30km/h. Na ścieżce co chwilę jakieś krawężniki, piesi, psy, dzieci, szkło itp. Rowerem szosowym to trzeba cię czasem co kilkadziesiąt metrów zatrzymywać, żeby nie zniszczyć kół na krawężniku. Może pomysł ze ścieżkami nie jest zły ale wykonanie jest fatalne a kupa niedzielnych rowerzystów albo nie zna przepisów albo mają je głęboko.

Mnie się nigdy nie udało pojechać na zwiedzanie Wilczego Szańca... tak się zeszło. Teraz to też na kilka lat trzeba odpuścić.

A co do ścieżek dla rowerów... nie budują ich dla szosówek tylko dla "niedzielnych rowerantów" na góralach albo damkach z markietu co zapinają mach 18km/h to i każdy krawężnik do przebycia z marszu. W mojej okolicy (wieś) pojawiła się ostatnio koncepcja połączenia gmin własnie ściezkami rowerowymi, piękna inicjatywa i mi sie podoba. W miastach nie wiem nie jeżdżę już po miastach od jakiegoś czasu i bardzo to sobie chwalę.

Niestety szosówki również mają obowiązek poruszać się ścieżką. Sam czasem odpuszczam i jadę drogą, bo nawet kilka czy kilkanaście mandatów jest tańsze od kompletu kół.

Sprawę reguluje ustawa Prawo o ruchu drogowym, a właściwie jej 33 artykuł, w którym stoi:
"Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. (...)"

Z powyższego przepisu wynika, że jeśli wzdłuż danej drogi przebiega ścieżka rowerowa, rowerzysta ma obowiązek z niej korzystać.

Co do obowiązku to ja wiem, chodziło mi raczej o sposób ich budowania. Nikt się nie liczy z tym, że koło w szosówce ma ile, 2 cm wyskości i tyleż szerokości, wszelkie krawężniki i studzienki, sposób ich obrobienia przeczy jeździe szosówką taką ścieżką "rowerową". Jeździłem rekraacyjnie góralem to miałem to w dupie ale po jakimś czasie zacząłem się przyglądać gdzie by tu taką fajną szosóweczką pozapindalać no i wybrałem bieganie, eee przepraszam truchtanie.

U nas z jezdni wydzielili pas około metra narysowali rowerki i to cała ścieżka rowerowa a i tak trafiają się rowerzyści ( czy też może pedałowacze żeby nie obrazić rowerzystów) którzy jadą środkiem pasa bo on cytuję "nie będę jeździł jakąś durną ścieżką" a po kilkuset metrach wjeżdża na chodnik bo jest czerwone światło z pełną prędkością przejeżdża przez przejście dla pieszych (gdzie też jest czerwone światło) i z powrotem wpada na środek pasa ruchu a przez takich "pedałowaczy" obrywa się wszystkim rowerzystom.

Wg mnie najgorsza sytuacja to droga dla rowerów oznakowana znakiem



Często żeby rozwiązać problem ruchu rowerowego na drodze stawiają taki znak na chodniku. Już nie chcę poruszać kwestii pierwszeństwa, bo i wśród pieszych i rowerzystów znajdują się święte krowy, ale ścieżka rowerowa zwykle jest odwoływana przed skrzyżowaniem (tylko po to, by być powołana zaraz za nim ponownie tym samym znakiem), więc żeby pozostać w zgodzie z prawem trzeba by z roweru zejść i przeprowadzić go przez przejście dla pieszych. Najgorsze jest chyba to, że takie "przejścia" nie są przystosowane do rowerów, mają często wysokie krawężniki.

Tydzień temu nikt z Was nie umiałby odpowiedzieć na pytanie, co ma wspólnego silnik V12 z He-111 ze ścieżkami rowerowymi w Polsce

Wysłane z mojego SM-J701F przy użyciu Tapatalka

Trzeba będzie wydzielić rowerowo do nowego wątku.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

A nie łatwiej usunąć część z zagadką

Wysłane z mojego SM-J701F przy użyciu Tapatalka

Szymon dla mnie znak sie prosto kojaży.
Od góry ksiądz po cywilu z ministrantem...z dołu rower... tylko powinien być na czerwono przekreślony

Dla mnie mogłoby nie być ścieżek rowerowych, zdecydowanie bezpieczniej i lepiej czuję się na ulicy, gdzie obowiązuję, lepiej lub gorzej respektowane przez każdego zasady ruchu drogowego. Jednak osobiście nie toleruję ciągów pieszych z dopuszczonym ruchem rowerowym, gdzie rowerzysta nie może się rozpędzić. Jeśli tylko mogę - jadę ulicą. Niestety pojawia się coraz więcej abstrakcyjnie oznakowanych "ścieżek rowerowych".

Według mnie to każdy powinien mieć prawo poruszać się drogą a jak czyje się niepewnie to ma prawo poruszać się chodnikami, przy czym nie mógłby się poruszać za szybko i pieszy miałby pierwszeństwo.

Żeby nie było zbytniego offtopu: Leciałem niedawno swoim "Henklem" przez Salmopol, Wisłłę, Utroń i takie tam. Główna droga w Wiśle wygląda jak po bombardowaniu (drogowcy szaleją na całego). Widzę, że jest ścieżka rowerowa. Myślę sobie przejadę nią, bo będzie szybciej niż przeciskać się przez korki. No niestety ścieżka jest... kamienista! Musiałem wrócić na drogę, bo się nie dało jechać.

Ten znak jest odbiciem życia w tym kraju. Mamy bezmyślne władze oraz ustawodawców. Odnoszę wrażenie że to celowe działanie -dopuśćmy ruch rowerów na chodniku niech się dogadają. Jednocześnie istnieje przepis zabraniający jazdy po chodnikach.
Sam jestem z tych kierowców co wyzywają "pedalistów" jednak są w Poznaniu miejsca gdzie mimo nakazu nie da się jechać rowerem po chodniku bo piesi robią co chcą. I znajdź tu złoty środek.

Przypomina mi to moją branżę. Wymyślono uprawnienia F-gazowe kosztujące fortunę oraz przepisy przez które można stracić te uprawnienia dożywotnio. Miało to uporządkować rynek ,zrobiło jeszcze większy bałagan. Lewusów bez uprawnień nie można ukarać bo...brak podstaw prawnych. Po co zatem były wszystkie rewolucje?

Według mnie to powinno być tak, że jak masz uprawnienia do kierowania pojazdami zapindalaj aszfaltem albo ścieżką jak nie masz to wypad na chodnik lub ścieżkę rowerową.

Jak dla mnie wszyscy rowerzyści na jezdni to zło. Powinienem mieć w ciężarówce taki pług i spychać wszystkich do rowu.


Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka

^ Wolisz jechać za rowerzystą, którego da się wyprzedzić czy za ciągnikiem albo kombajnem?

I tu jest "hund begraben " .
Od ładnych kilku lat od kiedy my weszli do wielkiej uniji istnieje taki se przepis że wszystkie pojazdy poruszające się po drogach publicznych muszą być zarejestrowane i posiadać OC. Jeśli nie spełniają któregokolwiek warunku muszą być tranportowane do miejsca pracy na lawecie lub przyczepie. A który rowerzysta posiada polisę OC ?
Znam 2 ktorzy mają ale to zawodowi kolarze .
W naszym prawodawstwie sa przepisy nawet z1700 roku!
Tyle że w większości martwe albo Policja ma obrazowo mówiąc wyjebane bo za to nie ma punktacji do premii.

Z drugiej strony (wiem po sobie) koparka jadąca 50 km/h tam gdzie my wszyscy jedziemy 80 czy 100 jest dla nas "twórcą korka" i nikt nawet nie pomyśli że gość robi co może a na drodze jest ograniczenie do 50..
A może ten gość grzeje właśnie do awarii byśmy mieli wode w kranach... może ten pedalista co się wlecze przed nami zawodowo jeździ karetką ale auto mu nawaliło a uber przyjedzie dopiero za godzinę?

Gdzieś w tym wszystkim zagubiliśmy siebie.
Gdy w USA policjant zabił czarnego gościa z kryminalną przeszłością który stawiał opór przy zatrzymaniu połowa Facebooka na świecie wstawiała kolory flagi i inne goowna . Gdy terroryści zamordowali w Berlinie Polskiego kierowcę tira ktory do końca walczył by nie dopuścić do tragedii na Niemieckiej ziemi Nikt na świecie nie protestował. Gdzie tu logika?

Sami ze sobą nie umiemy żyć a wielkiego świata nam sie chce ....

20 lat temu mieszkałem we Wrocku na Karłowicach. Był to okres kilku zmian w prawie, jak również powstawania ścieżek rowerowych gdzie tylko się dało. Jednak po kilku przejazdach owymi nowościami zdecydowałem się jeździć głównie po drodze, co owocowało jakoś tak przynajmniej jednym razem na tydzień gdy zatrzymywała mnie policja z zamiarem wlepienia mandatu. Jednak po kilku minutach rozmowy policjanci odpuszczali mandat i nawet nie notowali "pouczenia".
Otóż moim argumentem był inny przepis w kodeksie drogowym, który mówi że ścieżka rowerowa biegnąca wzdłuż drogi głównej jest jej wydzielonym pasem tylko dla rowerów, a tym samym - mam pierwszeństwo przed pojazdami na drodze podporządkowanej. Sęk w tym że ścieżki bardzo rzadko są pasem fizycznej jezdni, a najczęściej - wydzielonym pasem chodnika (co w żaden sposób nie zwalnia ich z prawa pierwszeństwa przed pojazdami na podporządkowanej). Drugi sęk to to, ze często owa ścieżka jest nawet 5m OBOK jezdni!!, czyli kierowca na podporządkowanej nie ma pojęcia że przecina pas z pierwszeństwem. Owszem - teraz często ścieżka ma kolor czerwony, ale tylko te nowobudowane..
W każdym bądź razie moja argumentacja zawsze była jednakowa - wiem że łamię prawo nie jadąc ścieżką, ale nie chcę być kaleką bądź nawet stracić życia tylko dlatego, że jakiś idiota w sejmie nie przewidział nowelizacji znaków informujących o przecinaniu drogi podporządkowanej przez ścieżkę rowerową. Ich mina na te argumenty była bezcenna, i nawet kilka razy tłumaczyli się że znaki to nie ich działka - ale żaden nie zdecydował się na wypisanie mandatu, moją odmowę i późniejsze spotkanie w sądzie . Po kilku miesiącach żaden policjant z drogówki już mnie nie zatrzymywał, i to nie tylko na Karłowicach ale i centrum czy Krzykach - nie tyle że znali moją facjatę ile chyba poznawali rower, który był jeden jedyny i bardzo charakterystyczny .

Owszem - zarówno wtedy jak i teraz wielu z rowerzystów nie mają pojęcia o znakach, jednak uważam że nie można pakować wszystkich do jednego worka z napisem "pedalista"..

Właśnie podają wypociny "tych najmądrzejszych", że hulajnogi elektryczne na ulice JPDLĘ

Artur - szukaj pracy jako kierowca karetki, więcej zarobisz i mniejszy stres:D:D

Teraz kierowca karetki, to nie tylko kierowca, ale też "fizyczny", i często również ratownik, a ja nie mam na to już zdrowia

Wracając do głównego wątku, wyobraźcie sobie, że Wojtek nie mając ode mnie odzewu co do adresu, wysłał nagrodę i trafił idealnie
I tego to się już trzeba bać
Dzięki śliczne, złoty trunek dodał +10pkt do dobrego samopoczucia

Przestań straszyć ludzi, bo już nikt do mnie nie zadzwoni, nie napisze, nie przyjedzie

Jak się nie czyści ciasteczek w przeglądarce to tak później jest

Jak się ma Alzheimera to potem w szufladzie można znaleźć ciekawe zapiski

Wysłane z mojego SM-J701F przy użyciu Tapatalka

Chyba rzeczywiście coś sobie tam kiedyś już wysyłaliśmy jakieś ładowarki czy cuś

Jak widać analogowe dane są niezawodne

Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka

Ni czy cuś ino cy cuś, pisz poprawnie

Też tak uważam. Poprawna pisownia to fundament naszej NARODWEJ tożsamości.

Wysłane z mojego moto e5 plus przy użyciu Tapatalka