I po Pikniku... właśnie wróciłem
Po przyjeździe w piątek, a wiadomo jaka była pogoda, pierwsze co, to trzeba było schować napoje chłodzące do lodóweczki
A później napić się kawy...(w tle widać mojego niebieskiego szerszenia
)
Następnie Aldona przygotowała kolację
Grochówka była przepyszna, i bardzo syta, tak, że nikt nie chciał nawet spojrzeć na kiełbasę, pomimo rozpalonego ogniska...
W sobotę, już nikt nie wybrzydzał, i pomimo repety grochówki na obiad, to jednak wieczorem zachciało się mięsa
Ogólnie impreza bardzo udana, i jedyne do czego można by się było przyczepić, to brak ściemniacza do słońca
Upał był niemiłosierny
Ale przeżyliśmy, więc pewnie da się to "zapomnieć".
Jak Kolega aikus zmontuje filmik, to go tutaj wrzucę...
Taki mały smaczek, z nocnego latania: