Dzień dobry wszystkim /i nocki także/!
Dawno nic tutaj nie bazgroliłem, żadnych fotek nie wstawiałem, bo też i nie ma specjalnie czym się chwalić, a nawet wykonane prace przy modelu, od ostatniego mego wpisu relacjonującego te czynności, są tak banalnie elementarne, że chyba szkoda Waszego czasu. Może jedynie tych kilka dzisiejszych fotek zobrazuje początkującym moje wysiłki nad zbudowaniem zastrzałów skrzydłowych.
W więc przycięte pierwotnie i ugięte, niby na wymiar i od szablonu, rdzenie tych mających powstać zastrzałów, okazały się niewypałem. Chciałem pójść nieco na skróty i wylądowałem w d…uszy.
Trzeba było pojechać do „Liroja” i kupić nowy płaskownik, a następnie dokładnie pomierzyć odległości między płatami i przyciąć na wymiar dwie pary rdzeni. Kolejnym krokiem było w parach tych rdzeni nawiercić w tych samych miejscach otwory, przez które zastrzały będą mocowane do płatów. I można było już przystąpić do oklejania balsą samych rdzeni.
Załącznik:
c93.jpg [ 92.16 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Po ich oklejeniu z obu stron, nakreśliłem ich kształt w rzucie boczny, i wypiłowałem zastrzały do tego kształtu. Kolejnym krokiem było nadanie zastrzałom kształtu opływowego, zgodnie z podstawowymi zasadami aerodynamiki. Używałem w tym celu różnej gradacji papieru ściernego /dawniej: szmergla/, umocowanego na klockach bukowych, czyli kawałkach parkietu. Czynność monotonna i „ogólnie menconca”, jak uzasadniał w sądzie morderstwo żony pewien góral .
Tak szło to szlifowanie:
Załącznik:
c94.jpg [ 57.65 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
A po nadaniu zastrzałom oczekiwanego kształtu zagruntowałem je uniwersalnym podkładem akrylowym i było cacy:
Załącznik:
c95.jpg [ 30.88 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Ten podkład służył jedynie temu, aby zatkać pory w tym szlachetnym drewnie, którym okleiłem rdzenie i na to położyłem drugi podkład, tym razem minię akrylową, aby uzyskać podłoże zbliżone kolorystycznie do ostatecznego lakieru nawierzchniowego i abym do woli mógł sobie powierzchnie zastrzałów szlifować najdrobniejszym papierem, co też robiłem.
Załącznik:
c96.jpg [ 29.05 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
A po wyschnięciu kolejny raz szlifowałem.
Załącznik:
c97.jpg [ 68.75 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Tak przygotowane zastrzały pomalowałem ostatecznym kolorem, tu wg europejskiego standardu kolorystycznego RAL o numerze 8003, czyli jednym z odcieni brązu.
Załącznik:
c98.jpg [ 81.35 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Dlaczego takim odcieniem brązowego? A dlaczego nie? Wolność twórcza! I nawet taki dosyć „drewniany” ten kolorek.
Tu wszystkie razem zastrzały, które będą w modelu łączyły płaty w całość konstrukcyjną.
Załącznik:
c99.jpg [ 104.58 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
W tzw. międzyczasie posadowiłem silnik mający w założeniu napędzać i dźwigać w powietrze tego garbatego Camela na prowizorycznej hamowni i czekałem na ciepłą pogodę, aby go odpalić i zobaczyć, jak się zachowuje w praktyce. Do dzisiaj takiej pogody się nie doczekałem.
Załącznik:
c102.jpg [ 58.15 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Robiłem więc inne detale, m.in. powycinałem sobie ze stalowej blaszki 0,6 mm okucia, do których mocowane będą linki naciągowe, usztywniające całość konstrukcji statku powietrznego, tak jak to miało miejsce w oryginale. Takie były te blaszki po ich wycięciu i następnie po pomalowaniu ich na srebrno, aby nie odbiegały kolorystyką od zasadniczych okuć, do których będą przykręcone zastrzały.
Załącznik:
c100.jpg [ 32 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Załącznik:
c101.jpg [ 93.54 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Nadszedł też moment /i ochota/ na przymierzanie i zabudowanie deski, do której będzie przymocowany w modelu silnik. Oczywiście fachowo to „ściana ogniowa”, ale może chyba być i deska? Tu ważne były kąty nachylenia i pochylenia tej „ściany”, także wg prawideł sztuki modelarskiej, ale nie będę się nad tym teraz rozwodził, bo raczej marny ze mnie teoretyk.
Tak było podczas tego przymierzania:
Załącznik:
c103.jpg [ 60.67 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
a tak już po wklejeniu tej „ściany” i pierwszym kroku przy budowie „półko-szafki”, mającej w założeniu pomieścić odbiornik radiowy oraz pakiet aku.
Załącznik:
c104.jpg [ 60.44 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
I kiedy „szafka” była już gotowa, a „ściana” odpowiednio wyschła, przykręciłem sobie do niej silnik, aby zobaczyć, jak to moje przymierzanie wyszło „w praniu”.
Tak to było:
Załącznik:
c105.jpg [ 108.29 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Załącznik:
c106.jpg [ 101.46 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
i po odwróceniu „do góry nogami”:
Załącznik:
c107.jpg [ 100.26 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Kolejnym krokiem moich działań przy kadłubie było wykonanie konstrukcji, mającej dać w efekcie płynne przejście z prostokątnego przekroju kadłuba za kabina pilota, w przekrój kołowy na jego przedniej części, gdzie ma się finalnie znaleźć okapotowanie silnika, czyli jego maska. Tak sobie kleiłem tę część, wzmacniając dodatkowo liche wytrzymałościowo listewki balsowe, prostokątnymi deseczkami z tego zacnego drewna. Po przeszlifowaniu całości mogłem kleić do tego cienką sklejkę lotniczą, ok. 0,5 mm, która była załączona w „tartaku”. Przy okazji podpatrzyłem w tej amerykańskiej instrukcji sposób na dociskanie sklejki do podłoża przy pomocy taśmy lakierniczej. Przyznaję, że tego sposobu nie znałem, bo nikt mnie tego nie nauczył i nie pokazał, a samemu na to nie wpadłem. Tak to było:
Załącznik:
c108.jpg [ 86.17 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Załącznik:
c109.jpg [ 79.89 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Kiedy te boki sklejkowe już się przyczepiły do kadłuba, nie omieszkałem przymierzyć do całości maskę silnika, która także była w zestawie, a zrobiona jest z jakiegoś plastiku.
Załącznik:
c110.jpg [ 92.63 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Załącznik:
c111.jpg [ 95.2 KiB | Przeglądane 6720 razy ]
Wyszło wspaniale
, a teraz czeka mnie szpachlowanie, kolejne szlifowanie i gładzenie. Później całość się ponownie zagruntuje.
To jednak już inna bajka i kiedy będzie cd, tylko p. jasnowidz J. raczy wiedzieć, ale nie będę go pytał o takie drobiazgi.