Trochę dzięki przypadkowi trafił do mojego warsztatu nowy model Marka Rokowskiego.
Miał być Zlin 50, a pojawił się PZL P.11 120cm.
Zawartość pudełka.
No to czas na budowę. Na pierwszy ogień poszło wykonanie klatki ze sklejki . Będzie do niej mocowane praktycznie wszystko: podwozie, serwa, skrzydła z podporami i oczywiście napęd.
W ruch poszedł "ręczny laser" czytaj piłka włosowa.
Skrzynka schnie w kadłubie, wię zabrałem się za skrzydła.
Przy pomocy żelazka i noża zcieniowałem trochę końcówki.
Czas na owiewkę silnika.
Po sklejeniu stożka i wzmocnieniu pierścieniem ze sklejki, wkleiłem tuleje imitujące cylindry silnika (obudowy ze spalonych starterów do świetlówek)
Z 3mm. depronu wycięte zostały żebra cylindrów i po przecięciu ich na pół przyklejone na swoje miejsce
Skrzydła zostały sklejone w całość i wzmocnione prętami węglowymi
Mocowanie płata to sklejka z listwą wchodząca w skrzynkę kadłuba i śruba z tyłu.
Zostało zamontowane usterzenie
"11" otrzymała też podwozie i całość prezentuje się tak
Ponieważ nie jest to makieta, więc przesunąłem podwozie trochę do przodu, aby łatwiej było lądować. Jest trochę za mały kołpak, ale chyba tak już zostanie.
Nie wiem jak Marek to wyliczył, ale akumulator jest idealnie pod środkiem ciężkości.
Znając 11, myślałem, że będą problemy z wyważeniem, a tu niespodzianka.
Akumulator będzie wsuwany w kieszeń między goleniami podwozia przez zdejmowaną część kadłuba.
Przez otwory obudowy będzie trochę chłodzenia.
cdn.